Wystawa „Sztuka witrażowa w Prusach – działalność pracowni witreatorskich w Prusach Wschodnich przed II wojną światową”

Wchodząc do zamkowych murów Muzeum im. Wojciecha Kętrzyńskiego, ma się wrażenie, że czas zaczyna płynąć wolniej. Kamienne korytarze i chłodne wnętrza zdają się czekać, aż zajaśnieją kolorami dawnych szyb, aż światło – to samo, które od stuleci przenikało przez szkło witrażowe – obudzi w nich historię. Wystawa „Sztuka witrażowa w Prusach – działalność pracowni witreatorskich w Prusach Wschodnich przed II wojną światową”, otwarta w maju 2025 roku, to wydarzenie wyjątkowe nie tylko dla miłośników szkła artystycznego, ale dla każdego, kto w sztuce szuka spotkania z duchowością, rzemiosłem i pamięcią miejsca.

Kuratorzy wystawy – Jakub G. Każarnowicz i Mariusz Wyczółkowski – postawili na prostotę, która jednak nie jest ubóstwem, lecz pokorą wobec tematu. Ekspozycja nie prowadzi widza ściśle wytyczoną ścieżką, lecz pozwala mu samemu odkrywać poszczególne wątki niczym podróżnik błądzący po dawnych Prusach. Zaczyna się od części warsztatowej – skromnej, a jednak magnetycznej. Na stole leżą narzędzia witrażownika: ołowiane profile, szczypce, noże, kamienie do szlifowania szkła. Obok – próbki kolorowych tafli, które w świetle reflektorów drgają jak płynny bursztyn. To zaproszenie do wejścia w świat, gdzie światło jest farbą, a szkło – modlitwą utrwaloną w materii.

Dalsza część wystawy to prawdziwa podróż przez wieki i style. Obok prezentacji znanych pracowni, takich jak Oidtmann, Peters czy Machhausen, pojawiają się eksponaty mniej znanych, ale równie fascynujących warsztatów z Królewca. Na uwagę zasługują zwłaszcza oryginalne kwatery z dawnego kościoła metodystycznego w Jerutkach – fragmenty dzieła warsztatu Krugera, które po raz pierwszy można podziwiać w muzealnej przestrzeni. Każdy z tych witraży opowiada historię – nie tylko religijną, lecz także ludzką, o życiu codziennym, o wierze, o lokalnych społecznościach, które w szkle zostawiły swój ślad.

Zachwyt budzi kwatera z dawnej synagogi w Mrągowie – unikat na skalę całego regionu, z witrażowymi lufcikami montowanymi w ramach. Patrząc na nią, trudno oprzeć się myśli, że to okno nie tylko przepuszczało światło, lecz także strzegło modlitw i słów zapisanych w sercach ludzi, których już nie ma.

Nie sposób przejść obojętnie obok witraży epitafijnych – cichych pomników Wielkiej Wojny. W kwaterze z kościoła w Miłkach żołnierze maszerują na tle zrujnowanej świątyni – symbolu świata, który runął, lecz z którego ruin narodziła się nowa nadzieja. Z kolei witraż z Lutry, przedstawiający Pietę z przestrzelonym hełmem i inskrypcją „Bądź wierny aż do śmierci, a Ja ci dam koronę życia”, chwyta za serce prostotą i prawdą. To nie tylko dzieło sztuki – to modlitwa złożona ze szkła, ołowiu i łez.

Wystawa imponuje zakresem. Efektem kwerend przeprowadzonych przez zespół z Fromborka i Kętrzyna jest udokumentowanie zabytkowych witraży w ponad 180 kościołach katolickich metropolii warmińskiej, kilku świątyniach ewangelickich, a także cerkwiach i dawnych synagogach. Zaskakuje też obecność witraży w budynkach świeckich – sądach, szpitalach, szkołach czy dworcach. To przypomnienie, że witraż nie był wyłącznie domeną sacrum, lecz ozdobą codzienności, dowodem na to, że piękno może rozświetlać każdy dzień.

Wystawa nie oszałamia przepychem. Jej siła tkwi w nastroju – w miękkim świetle, w refleksach szkła, w ciszy, która każe patrzeć uważniej. Kuratorzy zrezygnowali z narracji linearnej, pozwalając zwiedzającym samodzielnie tworzyć własne ścieżki interpretacji. Każdy z eksponatów staje się wówczas przystankiem w osobistej podróży przez historię Prus – krainy, gdzie światło zawsze miało coś do powiedzenia.

„Sztuka witrażowa w Prusach” to wydarzenie, które z pewnością zapisze się w historii polskiej muzealistyki. Z jednej strony – to solidna praca badawcza i dokumentacyjna, pokazująca skalę dziedzictwa witrażowego Warmii i Mazur. Z drugiej – to poetyckie spotkanie z materią, która nieustannie zachwyca. Wychodząc z muzeum, trudno oprzeć się wrażeniu, że każdy promień światła padający na cegły zamku niesie w sobie echo tych witraży – jakby Kętrzyn sam stał się jednym wielkim oknem wypełnionym pamięcią.

Autorem zdjęć jest Robert Zakrzewski